Dołącz do nas i zasil grono studentów lub pracowników! » Przekonaj się jak wygląda życie w college'u. » Zapoznaj się z odpowiednimi zakładkami! » Aplikuj już teraz!

123Witamy wszystkich serdecznie na River Falls University of Spokane i zachęcamy do zapisów. Życzymy Wam udanej zabawy, mnóstwa weny i wielu ciekawych wątków. Uprzedzamy, że blog jest jeszcze w fazie przygotowań, więc wszelkie ewentualne problemy należy niezwłocznie zgłaszać pod zakładką administracja. Nasz szablon został przystosowany do przeglądarki Firefox i nie posiada wersji mobilnej.
[10.06.2018] lista obecności
Na blogu pojawiła się kolejna Lista Obecności.

[23.05.2018] post organizacyjny
Na blogu pojawił się już pierwszy post organizacyjny.

[05.05.2018] lista obecności
Na blogu pojawiła się już pierwsza Lista Obecności. → ZAKOŃCZONA.

[23.04.2018] nowe ogłoszenie
Zasada komentarzy właśnie weszła w życie.

[20.04.2018] otwarcie bloga
Zapraszamy do zapisów! Potrzeba nam zarówno studentów, jak i pracowników!

...

Spokane, Waszyngton
maj, rok 2018, semestr wiosenny, 17°C,
prognoza: przelotne opady deszczu
W związku ze spadkiem aktywności oraz zainteresowania autorów blog River Falls University zostaje oficjalnie zawieszony. Oczywiście wątki, które chętne osoby wciąż rozgrywają mogą toczyć się dalej, Administracja nie będzie w nie ingerować. Wiedzcie, że żyjemy i życzymy Wam wszystkim udanej zabawy! ;)

22 kwietnia 2018


Perfekcyjna niedoskonałość

Cataleya Iris Banks
Nobody's perfect. Except me.
będę kim zechcę samotny wilk Pauline Singer
 

Nikt nie rodzi się idealny. Po jakimś czasie może stajemy się uroczy, ale z początku jesteśmy jacyś tacy pokraczni, pomarszczeni, nieco obrzydliwi. Różniej urokliwie gaworzymy, ślicznie patrzymy wielkimi ślepiami, cali jesteśmy słodcy. Po jakimś czasie i to mija. Co znaczy, że wtedy nad perfekcją musimy popracować.

Wszystko zaczyna się od nazwiska. Banks to jedno z tych dobrych w Spokane. Znanych i szanowanych. Można mieć dobry start. Mój jest wyśmienity. Wszyscy mnie kojarzycie, niektórzy mnie uwielbiacie, chociaż wszyscy wiemy, ze żaden z was mnie nie kocha. Część zazdrości mi pieniędzy, inni urody, a wy, którzy dopiero mnie poznajecie, żałujecie mi intelektu i ciętego języka. Ten przychodzi z czasem. Żyjąc w świecie, w którym ja żyję, muszę mieć twardą dupę i koniecznie umieć na nią upadać. A wtedy zawsze być przygotowaną, żeby losowi na taką okoliczność odpowiedzieć.

Matka z ojcem się kochali, kiedyś. Już nie pamiętam jak to było, ale wraz z siostrą byłyśmy ich oczkiem w głowie. Długi czas stałyśmy na równi z pracą, równie angażującą i równie satysfakcjonującą, co my. Jako dziecko, nie doceniałam tego, co miałam. Miłości rodziców, zaufania siostry. Człowiek docenia najczęściej dopiero to, co stracił, a ja straciłam wszystko kolejno. Rodzice odeszli pierwsi. Jako para. Pod presją pracy, ciężarem obowiązków, w wirze ciążącej na nich odpowiedzialności, łatwo im było zgubić siebie. Druga była siostra. Oddalenie się od niej było tak proste, jak zażegnanie dzieciństwa.

Tak naprawdę Ty, jako dziecko, nie zauważasz, kiedy wszystko zaczyna się sypać. Dowiadujesz się ostatni, kiedy jest już za późno, żeby coś naprawić. Kiedy nie ma już nic do naprawienia. Więc rodzice się rozwodzą. Dzieci dzieli się na pół. Bo tak jest równo. Jedno w jedną, drugie w drugą stronę. Po każdej z nich, życie w rozjazdach. Patrzysz na wszystko z boku, bez swojego zdania. Broń Boże, żebyś je miał, bo wszystko staje się wtedy jeszcze bardziej skomplikowane. Jest płacz, jest krzyk, są kłótnie. Jest niezadowolenie. Nieukontentowanie czterech dusz. Jedna z nich pragnie odpoczynku, druga troski, dwie mniejsze duszyczki, uwagi. Nikt nie dostaje niczego, czego mógłby chcieć. Więc przestajemy pragnąć. Dostosowujemy się.

Ja przez lata uczę się dostrajać do każdych możliwych sytuacji. Manipuluję rzeczywistością i ludźmi. Tak jest prościej. Wpasować się. Wtedy zawód może cię spotkać tylko wtedy, kiedy Ci się to nie uda. Ja jestem w tym zbyt dobra, więc nie udało mi się tylko raz.

Czy poniesienie porażki boli?

Nie wtedy, kiedy przez całe życie się na nią przygotowujesz.


data i miejsce urodzenia 10.02.1998 » Spokane
stan cywilny panna
orientacja heteroseksualna
rok i kierunek studiów II » licencjat » marketing
miejsce zamieszkania dom rodzinny w Spokane
miejsca pobytu apartament (Hayesów) w Waszyngtonie » loft w Nowym Jorku
zawód i miejsce pracy wolontariuszka Public Relations w jednej z firm adopcyjnych ojca

33 komentarze:

  1. [ Dzień dobry. Postać piękna, bardzo prawdziwa i na swój sposób tragiczna. Tekst w karcie wywołuje smutek wymieszany z frustracją, ale to dobrze, bo emocje angażują czytelnika w historię twojej pani. Nie wiem, czy dogadała by się z Anthonym, bo pochodzą z dwóch różnych światów, ale i tak chętnie bym coś z Tobą napisała, negatywne relacje są u mnie równie mile widziane jak i te pozytywne. Życzę weny i mnóstwa ciekawych wątków ;) ]

    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy na River Falls University! Cataleya jest piękna i nie mamy tutaj na myśli jedynie jej uroczej twarzyczki, ale i całokształt. Jesteśmy ciekawe jak rozwiniesz ją w grze, ponieważ to dość specyficzny typ postaci, która może wprowadzić spore zamieszanie. ;) Mamy nadzieję, że zostaniesz z nami i z biegiem czasu Twoja pani odkryje trochę więcej kart. Na pewno szykujesz dla niej coś ciekawego, więc życzymy Ci mnóstwa weny i wielu kreatywnych pomysłów. Baw się dobrze!

    Administracja RUFUS'a

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! Nieładnie zakryłam bardzo ładną panią. Skądś buzię kojarzę, internety mnie jednak nie chciały uświadomić skąd, więc niech to zostanie słodką tajemnicą. Udanej zabawy i zapraszam do siebie, może uda nam się jakoś połączyć nasze postacie. ;D]

    Jake Brooks

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam piękną, naprawdę piękną koleżankę ze śmietanki towarzyskiej. Panna ma charakterek co na pewno zbijałoby nieco Reggie'go z tropu. Nie mam na razie żadnego pomysłu na wątek chęci za to dużo i podpisuje się rękoma i nogami żeby coś razem naskrobać. :))]

    Reginald Pearson

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hej! Na początku pochwalę imię, jest naprawdę piękne i takie nietypowe! Mam słabość do nich. :)
    Cataleya ma potwornie smutną, ale tak bardzo realistyczną historię. Potwornie mi jej szkoda i, kurczę, chciałabym jej życzyć, żeby wszystko jeszcze było dobrze, ale nie wiem czy jest to realne - więc mam nadzieję, że jej historia jeszcze potoczy się w odpowiedni sposób i Cataleya znajdzie swoje szczęście. :)
    Chwalę też bardzo kierunek studiów, marketing jest porywający. I pasuje do charakteru, który wykreowałaś dla swojej pani. ;)
    Bardzo chętnie bym też zaprosiła do siebie, ale nie przychodzi mi na chwilę obecną do głowy żadne powiązanie, nawet mało kreatywne i oryginalne. Jeśli jednak Tobie udałoby się coś znaleźć - zapraszam serdecznie. :)]

    Annabelle Sanders

    OdpowiedzUsuń

  6. [Napisałaś, że matka Cat mogła pomagać w kreowaniu wizerunku Women Care i wpadł mi do głowy taki pomysł, że podczas którejś niedzieli w country clubie miało miejsce jakieś wydarzenie dla członków, może właśnie związane z fundacją, a Reggie jako dobry syn musiał pomóc matce, a skoro jego narzeczona przebywa poza Spokane, Cat mogłaby ją zastąpić np. podczas towarzyskiego meczu tenisa, aukcji charytatywnej czy czegoś podobnego. Zawsze to jakaś pociecha, gdy na takim wydarzeniu ma się koło siebie znajomą twarz.I tak z pewnością by go zdominowała, ale on sobie nie radzi z dziewczynami, tym bardziej z takimi pokroju Cat, z silną osobowością. Nie wiem, czy ona ma jakiś przyjaciół, nieprzyjaciół, czy też sojuszników, ale może mogliby być kimś takim? Zwłaszcza, że w sumie znają się od dawna. Reggie mógłby jej sie nawet zwierzyć z planów ucieczki do Peru, albo co. Sorka, taki elaborat trochę mi wyszedł.]

    Reggie

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Pewnie obudziłby się w nim instynkt, ale w sumie on jest podejrzliwy wobec każdego, więc z czasem mógłby się po prostu pogłębiać. Właściwie przypadkowe spotkanie mi pasuje, będzie bardzo realistyczne, a jak włożymy ich w sytuację, która zmusiłaby ich do współpracy mogą wyniknąć z tego ciekawe rzeczy. Załóżmy, że dobraliby ich w parę do projektu z tej nieszczęsnej historii sztuki. Dorzucę jednak coś od siebie: przyszło mi do głowy, że może jakby spotkali się u Anthony'ego w sprawie tego projektu, a Cat przypadkowo znalazłaby pewne trzymane w tajemnicy informacje i spróbowała wykorzystać Simmonsa do swoich celów? Nie wiem czy to do niej pasuje, ty musisz to ocenić. Jeszcze nie wiem do czego mogłaby go potrzebować, ale w razie czego z pewnością się coś wymyśli. ]

    Anthony

    OdpowiedzUsuń
  8. [Zacznę nam, tylko muszę wiedzieć czy od samego przyjęcia, czy od momentu w którym Reggie prosi Cat o wsparcie? c;}

    Reggie

    OdpowiedzUsuń
  9. [Mamy nadzieję, że takie pokierowanie akcją może być. c;]

    Niedzielne przedpołudnia, popołudnia, ogólnie ― każda godzina spędzona w country clubie Spokane była dla Reggie’go godziną straconą. Męczącym obowiązkami, jaki musiał spełniać jedyny syn państwa Pearson. Country club został udekorowany złotymi i błękitnymi balonami, oraz serpentynami w tych samych barwach ― kolorach fundacji Women’s Care. Kobiety w błękitnych uniformach kręciły się pomiędzy gośćmi, rozdając ulotki i prezenty. Kelnerzy roznosili szampana i przystawki, na korcie do tenisa trwały przygotowania do towarzyskich meczy, a atmosfera była luźna i przyjemna. Jeśli oczywiście lubi się spędzać niedziele w tłumie śmietanki towarzyskiej, uśmiechać się do zdjęć biuletynu Spokane i w ogóle robić z siebie idiotę pod krawatem. Tak więc, zamiast grać w kosza na hali, tudzież obijać się w mieszkaniu , oglądając Netflixa, jak na porządnego studenta przystało, Reggie musiał stać na słońcu, uśmiechać się, ściskać ręce różnym ludziom, ponownie uśmiechać się do zdjęć, opowiadać o studiach na RUFUS-ie, pozować z matką do zdjęć, która na dodatek kazała zagrać mu na fortepianie po obiedzie. Nie grał na fortepianie od siódmej klasy i feralnego dnia talentów w szkole. Odstawił pusty kieliszek po szampanie, który wypił i odbił się od balustrady, postanawiając znaleźć Cat. Jego ojciec wraz z wspólnikami grali teraz w golfa, a dorabiający sobie chłopcy w białych uniformach nosili za nimi torby z kijami. To był jedyny raz, kiedy pożałował, że nie cierpi golfa i nie może teraz tam być, tak jak inni synowie kolegów ojca z dala od tego tłumu. Westchnął, poprawiając włosy i okulary przeciwsłoneczne. Prawie żałował, że nie ma tu z nim Josephine, z którą mógłby wszystkich poobgadywać wszystkich i pośmiać się, oraz pokątnie pograć w kosza na krytym boisku, tak jak robili to przez ostatnie kilka lat. Teraz jednak, gdyby t była, nikt nie dałby im spokoju wypytując co u nich słychać, kiedy oficjalne zaręczyny i tym podobne rzeczy, od których robiło mu się słabo. Jego dzisiejsza towarzyszka zniknęła mu w tłumie, ale z Cat nie dało się tak pożartować. Ona go przytłaczała i gdyby nie to, że znali się od dziecka, to na pewno nie umiałby wytrzymać z nią więcej niż pięciu minut sam na sam. Ona miała większe jaja niż nie jeden facet. Nie to co on, który jednak zawsze dawał się wrobić matce w takie coś i dlatego stał teraz w stroju do tenisa, wyglądając jak klaun. Cieszył się tylko, że zgodziła się mu tutaj towarzyszyć jako wsparcie. Kątem oka w tym tłumie zauważył matkę. Bernadette Pearson, jak zawsze elegancka, w błękitnym kostiumie i beżowych czółenkach, z perłami na szyi prezentowała się perfekcyjnie, śmiejąc się i gawędząc z innymi paniami. Śmiało mógł sobie wyobrazić o czym opowiada ― o fundacji, o pieniądzach, o nim, o nim i o Jo, znowu o fundacji, i tak w kółko. Lawirując w tłumie udało mu się uniknąć jakiegoś prezesa z naburmuszoną żoną, rodziców Josephine Boże dopomóż, ale już nie dwóch pań w średnim wieku, będących zapewnie żonami jakiś wspólników ojca, lub innych członków klubu.
    ― Jaki przystojny młodzieniec, taki podobny do ojca…
    ― Ale oczy masz po matce i ten uśmiech, a gdzie droga Josephine? Widziałam jej rodziców, ale…
    ― Właśnie, właśnie, już nie możemy się doczekać waszego przyjęcia zaręczynowego, Bernadette wspomniała coś o grudniu…
    ― Proszę wybaczyć ― przerwał im nerwowo Reggie. ― właśnie przypomniało mi się, że powinienem znaleźć matkę ― uśmiechnął do kobiet, wymijając je i kierując się w sam środek tłumu. Po drugiej stornie przy balustradzie dostrzegł znajomą sylwetkę. Udało mu się sięgnąć po szampana z tacy jednego z przechodzących kelnerów, którego od razu duszkiem wypił. Na trzeźwo nie dało się tutaj wytrzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odstawił pusty kieliszek na stolik z brzegu i gdy dotarł do Cat, chwycił ją za łokieć, obrócił do siebie i objął w pasie.
      ― Uśmiech ― mruknął półgębkiem, szczerząc się jak kretyn do jednego z fotografów. Koszulka polo od Ralpha Laurena gryzła go w szyję, w głowie mu szumiało i miał największą ochotę być zupełnie gdzie indziej. ― Za półgodziny gramy w tenisa ― burknął, porywając z tacy kolejne dwa kieliszki szampana.

      Reggie

      Usuń
  10. [Ona taka trochę zagubiona sierota jak on. Niech Tobie nic nie siada i ja, i Tom jesteśmy milutcy. Pomysł na wątek żaden mi do głowy nie przychodzi, ale dziękuję za powitanie i zapraszam ponownie, jeśli Ciebie coś najdzie.]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Chrystusie panie przenajsłodszy, ona taka piękna jest, znajmy się, proszę! Nie wiem skąd, jak ani gdzie, ale znajmy się. Chociaż właściwie może jednak będę mieć jakiś pomysł, otóż ojciec Erniego jest prawnikiem, całkiem niezłym, do tego urodził się i studiował w Spokane, więc można byłoby pokusić się o jakąś istniejącą w przeszłości przelotną współpracę między nim a rodzicami Cataleyi? Oczywiście jeśli masz jakieś lepsze pomysły albo konkretne życzenia, wal śmiało. :D]

    Ernie

    OdpowiedzUsuń
  12. [O, ten pomysł jak najbardziej mi pasuje <3 Przy Cat Josie pewnie nie byłaby taka poważna i chłodna, a bardziej wesoła i przyjazna i też pewnie by się z nią trochę droczyła ^^]

    JOSEPHINE

    OdpowiedzUsuń
  13. [ taka relacja, kiedy się nie wie, czy się kogoś lubi, czy chce się wbić mu w oko łyżeczkę do kawy to jest to, co owce lubią może nie najbardziej, ale bardzo. Po tak pięknej, kwiecistej propozycji czuję się nieco zobowiązana do rozpoczęcia? ]

    Finn

    OdpowiedzUsuń
  14. [Pewnie, że się da! Niech Cat ma wyciąga ^^]

    JOSEPHINE

    OdpowiedzUsuń
  15. [O, świetnie, dawno czegoś w tym stylu nie pisałam, a będzie jeszcze bardziej adekwatnie, bo Thomas W RUFUS'e to świeże mięso. Chcesz zacząć stalkerowanie od początku, czy w jakoś w momencie, kiedy będzie to dla niego rzeczywiście irytujące?]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Pewnie, że nie będzie mi przeszkadzać, niech flirtuje jeśli ma ochotę! :D Ernie z zasady jest trochę pragmatyczny w relacjach z ludźmi, których nie zna super dobrze, a myślę, że wielkiej przyjaźni byśmy tu raczej nie robiły - ot, taka znajomość właśnie przez rodziców, kiwną sobie głową po drodze na zajęcia i w razie czego jest kogo poprosić o popilnowanie kota przez dwa dni czy coś. Mógłby właściwie patrzeć na Cattie z pewną dozą pobłażliwości, mogłaby trochę przypominać mu młodszego brata, też pełnego energii i upartego, więc żadnych przelotnych romansów nawet nie brałby pod uwagę.]

    Ernie

    OdpowiedzUsuń
  17. [Jeśli Belle akurat nie biegła taranem na któreś zajęcia, to bardzo prawdopodobne, że dałaby się wciągnąć w rozmowę! ;D Chcemy od tego zacząć, czy zostawiamy to jako podłoże znajomości, a myślimy już o czymś dalszym? ;)]

    Annabelle Sanders

    OdpowiedzUsuń
  18. Bycie nowym nie stanowi dla niego problemu, ponieważ od dziecka jest typem człowieka, który nie potrafi pozostać w jednym miejscu dłużej niż miesiąc, nawet jeśli przerywnikiem ma być wypad na wykład do Yale czy konferencja orientalistyczna w Europie. Najlepiej oddycha mu się w podróży, kiedy nie jest niczym uwiązany, gdy kursuje gdzieś pomiędzy badaniami na Papui-Nowej Gwinei, Uniwersytetem Tokijskim a dwudniowym postojem na Filipinach. Właśnie dlatego przestał już zauważać wskazywania palcami i wędrujące za nim podniecone szepty. Na nachalność osób, które chcą mu wylizać tyłek, nie pozostaje jednak ślepy.
    - Gdyby zostawić cię samego, rozerwałyby cię na strzępy. - Wykładowca liberystyki klepie go po ramieniu w geście, na który odpowiadać winno się tylko uderzeniem pięści w twarz. Thomas jednak na trzeźwo zbyt mocno trzyma rezon, by ulec pokusie, niegrzeczność zamyka w skręceniu bez słowa w najbliższy korytarz, choć wydłuża sobie tym manewrem trasę do sali wykładowej.
    Szybko zapomina o irytującym koledze z pracy, wpadając w wir historii z podróży, anegdot oraz spójności w tłumaczeniu japońskich znaków, bo doskonale wie, że jedynie w ten sposób zainteresować może młodzież do praktycznie stu procentowej frekwencji. Przekonanie to ulega jednak natychmiastowemu zachwianiu, kiedy siedzi po czasie wykładu nadal przy biurku, w razie gdyby któryś studentów miał jakieś wątpliwości, co do obecnie obowiązujących zagadnień. A zawsze któryś ma. Lecz wtedy pojawia się ona, a wraz z nią niesmak wspomnień i piekący ból w zdartej do żywego mięsa łydki. Lokuje się tuż przed nim, a reszta studentów ucieka z sali w popłochu, jak gdyby ta dziewczyna była potworem z Loch Ness, południcą czy innym monstrum. Jemu przypomina raczej prostytutkę albo aktorkę z taniego filmu pornograficznego i drażni go to skojarzenie.
    - Owszem, nie zapłaciłem - mówi spokojnie i choć powinien odsunąć krzesło w tył, przynajmniej dla pozorów dystansu, nie robi tego. Nigdy nie wycofuje się pierwszy.
    - Twoja nieumiejętność odróżnienia strony lewej od prawej kosztowała mnie czterdzieści pięć dolarów za całkowite zdewastowanie miejskiego roweru i nieopisanie więcej z racji uszczerbku na zdrowiu.

    OdpowiedzUsuń
  19. ― O ile wszystko dobrze pójdzie, będziemy w nowym kalendarzu country clubu, cieszysz się? ― mruknął czując ciężar jej podbródka na ramieniu. ― Wyobraź to sobie, czerwiec z Pearsonami. Ups, jednak nie ― zaśmiał się, czując, że przemawia przez niego szampan. Wydał z siebie protestujący odgłos, gdy smukła dłonią z idealnie zrobionym manicurem zabrała mu szampana, prowadząc go, nawet nie ciągnąc na prowizoryczny parkiet ― Cat nigdy nie musiała go do niczego ciągnąć, wystarczył ton głosu; nie, nawet nie to. To ta jej niezbita pewność, że zrobi się to co każe, że nawet nie musi wydawać poleceń. Obejmuje ją w tali, bo kolejną z umiejętności jaką mu wpoiła matka, poza grą na fortepianie, właściwym używaniem dziesiątek sztućców, był taniec. Z gracją zawodowego tancerza, co zapewniał mu wieloletnia gra w koszykówkę, prowadził Cat na prowizorycznym parkiecie, starając się patrzeć ponad jej ramieniem.
    Na końcu języka ma moja matka nie lubi nikogo, ale łapie się tym, że to nie prawda. Lubi Josephine, to na pewno. Zawsze gdy o niej wspomina ma ciepły uśmiech, z jakim żadna teściowa nie opowiada o swojej synowej, nawet przyszłej. Reggie nie pojmuje tego, że ona, ojciec i państwo Fitzroy wychodzą z założenia, że tymi zaręczynami wyprzedzą fakty, że on i Josie kiedyś naprawdę zapałają do siebie miłością. On wie, że tak się nie stanie, bo byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, zanim wszyscy nie postanowili tego zepsuć. Matka lubi Cat i to nie tylko ze względu na bliską przyjaźń, jaka łączyła ją z panią Banks. Cat bardzo ją przypomina ― równie smukła i piękna chłodna i wyniosła, zawsze elegancka i przekonana o swojej racji. Silna kobieta i zakochanym w niej mężczyzną u boku.
    ― Nie wiem ― odparł szczerze, nieco zbity z tropu przez jej bezpośredniość, ale ona właśnie taka była. Zastanowił się; Cataleya miała wszystkie cechy, których w pewnym sensie brakowało Josie. Miała tą swobodną, niewymuszoną elegancję, ogładę, ich matki znały się dłużej i przyjaźniły w szkole średniej, więc naturalnym powinien być wybór Cat na jego narzeczoną, zwłaszcza, że ona została tu w Spokane, a nie uciekła tak jak Josie. Według standardów jego matki, nie zapunktowała tym w oczach Bernadette Pearson. Może zaważyło to, że ojciec i pan Fitzroy pracowali razem? Nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiał, po prostu przyjął to za kolejny obowiązek, który powinien spełnić. Okręca ją delikatnie czując na sobie spojrzenia wielu gości i błyski fleszy. Może uznają go za zdradzającego dupka, który zabawia się z inną zanim jeszcze został zaręczony? Może państwo Fitzroy się obrażą i nie będą chcieli kogoś takiego dla swojej córki? Ha, to byłoby dobre.
    ― A chciałabyś? ― wyszeptał jej do ucha. ― Chciałbyś, żeby to ciebie wybrali? Żebyś to ty była nazywana przyszłą panią Pearson? ― ucałował wierzch jej dłoni i nie czekając na odpowiedź, dodał ― Chodź, pójdziemy już na kort, musze zobaczyć z kim mnie sparowali, oby nie znowu z Whiplle’em bo oszaleję, on gra tak beznadziejnie.
    Trzyma ją za rękę w drodze na kort i wcale gdzieś w głębi duszy nie czeka na odpowiedź zadanego pytania. Bo to byłoby dziwnie i zupełnie nie na miejscu.

    Reg

    OdpowiedzUsuń
  20. [Zaczynam się właśnie bać, jakie moje tajemnice znasz i jakiemu wywiadowi je sprzedasz, jeśli Cię zawiodę. I nie wiem, co masz na myśli z partnerem od interesów, ale partner był raczej życiowy niż biznesowy i od paru lat nie żyje, więc nie wiem, czy da się to pogodzić xD]

    Zach

    OdpowiedzUsuń
  21. ― I tak się nie odgonisz, przynajmniej do bożonarodzeniowego przyjęcia. Kto w tym roku je organizuje? ― spytał, bo mimo wszystko Cat miała nieco większe pojęcia o tym, co dzieje się w Spokane. Szczególnie pod względem towarzyskim. Przyjęcia bożonarodzeniowe odbywały się co roku u innej rodziny i były największym towarzyskim targowiskiem próżności w ciągu całego. Kto nie dostał zaproszenia, ten nie mógł się przez następny rok uważać za godnego przebywania ze śmietanką towarzyską.
    ― Moje poczucie humoru to tarcza ochronna przed tymi wszystkim hienami ― mówi cicho. ― To i alkohol, którego właśnie bezprawnie nie pozbawiłaś ― powiedział z udawanym wyrzutem. Czuje, jak trąca go biodrem, więc zerknął na nią z góry. Mimo, że dosyć wysoka to Cat nadal przy nim wydaje się niska i drobna, choć to tylko pozory. Jej drobna sucha dłoń w jego ręce, jej palce z jego w jakiś sposób dodawały mu otuchy, a przynajmniej sprawiały, że jego humor nieco się poprawiał na widok ludzi, którzy nie spuszczali z nich oka. To był jedyny pozytywny aspekt tego wszystkiego.
    ― Wiesz, że połowa tych kobiet wydrapałaby ci oczy za sam fakt, że położyłaś na mnie ręce ― powiedział w randze ciekawostki, ze znużeniem przyglądając się ludziom, którzy zaczęli zapełniać kort. ― Na przykład kuzynki Josephine ― wskazał głową na trzy drobne brunetki z beżowych sukienkach, które po drugiej stronie łypały na nich groźnie. Przebiegł wzorkiem po rozpisce par i w duchu wydał z siebie jęk zawodu, bo oto znowu, czwarty rok z rzędu sparowali go z Whiplle’m. Ktoś tam na górze uwziął się na niego, to było bardziej niż pewne.
    ― Powinnaś ze mną zagrać, to przynajmniej byłoby bardziej emocjonujące. Ten pajac pomacha chwilę rakietą i na tym koniec. Za bardzo boi się spocić. Powiedz mi, dlaczego koszykówka nie jest uważana za elegancki sport dla bogaczy? ― spytał, bo naprawdę lubił sport, wszelki ruch na świeżym powietrzu, ale golf czy tenis były prawdziwą katorgą. Zmarszczył brwi, słuchając wywodu Cat. Owszem, dziennikarze ze Spokane Day’s lubowali się w wypisywaniu steku bzdur na tematy śmietanki towarzyskiej, a zwłaszcza ich dzieci. Od kiedy większość z nich weszła w okres, kiedy to byli gotowi do zaręczyn, Reggie miał wrażenie, że zaczynają cofać się do dwudziestego wieku, gdzie panny na wydaniu i młodzi kawalerowie nie mieli nic do gadania. On właśnie tak się czuł. Zwłaszcza, że zdjęcia jego i Cat na pewno pojawią się w najnowszym numerze. Przynajmniej miał pewność, że będą razem elegancko wyglądać. Zawsze wyglądali.
    ― Idę ― westchnął w końcu, chociaż naprawdę wolał zostać z Cat. ― Wada udawanych, czy też aranżowanych związków jest taka, że nigdy nie dostajesz buziaków na szczęście ― dodał uśmiechając się szeroko, poprawiając sznurowadła i biorąc do ręki rakietę. Zdjął okulary przeciwsłonecznie i podał je Cat.


    Reggie

    OdpowiedzUsuń
  22. [Zapraszam na wątek z Michałem :)]

    OdpowiedzUsuń
  23. Tego wieczoru nic nie szło tak, jak powinno. Począwszy od kłótni z ojcem, a na nieszczęsnej kolacji z Banksami, organizowanej przez jego matkę kończąc. Od rana chodził poirytowany i prawdopodobnie tylko myśl o dzisiejszej walce sprawiała, że udawało mu się utrzymać nerwy w ryzach aż do tej pory. Zamierzał po prostu skończyć wszystkie obowiązki i zwinąć się z posiadłości tuż przed rozpoczęciem paskudnego wieczoru. Tym razem nie musiał martwić się Kaspianem. W towarzystwie rodziców i tak musieli udawać, że obecność Cataleyi wcale im nie przeszkadza, więc Mason równie dobrze mógł sobie odpuścić to przedstawienie zamiast pilnować, by ta harpia znów nie dobrała się do jego młodszego brata. Chciał się wymknąć z domu, wskoczyć do Camaro, które profilaktycznie zaparkował tego dnia dwie ulice dalej, by nikt przypadkiem nie rozpoznał charakterystycznego ryku silnika i choć na chwilę zapomnieć o tym, jaki powinien być według standardów rodziny i opinii publicznej. I tak poszedł już na wiele kompromisów…
    Obecność Alice w jego pokoju była przypadkiem. Obiecał Simonowi, że zabierze ją ze sobą tylko dlatego, że w zamian ten zgodził się wziąć na siebie odpowiedzialność za organizację kolejnej walki. Zamierzał pozbyć się jej od razu, jak tylko przekroczy próg klubu i przekazać ją w ręce kumpla. Obiecał ją podwieźć, nic więcej. A już na pewno nie zamierzał wpychać jej języka do gardła. Nie potrafił stwierdzić, w którym momencie dokładnie dziewczyna zbliżyła się do niego i przyssała do jego skóry. Wzdrygnął się gwałtownie i chwycił ją za ramiona, by odepchnąć, gdy drzwi do jego pokoju otworzyły się niespodziewanie. Zamiast zerknąć w tamtym kierunku, Hayes wykorzystał element zaskoczenia, by odsunąć się od Alice. Wytarł usta wierzchem dłoni i skrzywił się, gdy odprowadzał dziewczynę wzrokiem.
    — Lepiej będzie, jeśli złapiesz taryfę — mruknął za nią i dopiero wtedy przeniósł spojrzenie ciemnych ślepi na intruza.
    Zlustrował pierworodną Banksów od stóp do głów i westchnął ciężko, nie wykazując żadnego zainteresowania. Nawet jeśli Cataleya uratowała go od konieczności zbluzgania kuzynki kumpla wciąż była tą samą, zdradziecką małpą co zawsze. Wolał nie wiedzieć dlaczego pojawiła się w jego pokoju i nawet nie pofatygowała się, by zapukać. Zamiast się nad tym zastanawiać chwycił swój plecak i wrócił do upychania w nim rzeczy na zmianę.
    — Ty powinnaś pójść w jej ślady — dodał tym samym tonem, dorzucając do swojego arsenału białą taśmę sportową.


    Mason Hayes

    OdpowiedzUsuń
  24. Zastygł gwałtownie, gdy tylko wzmianka o Kaspianie opuściła jej zakłamane usta. Przez chwilę lustrował wzrokiem przeciwległą ścianę sprawiając wrażenie, jakby znalazł na niej jakiś niezwykle interesujący szczegół. Tak naprawdę rozważał w tym czasie pozytywy i negatywy chwycenia brunetki za włosy i wytargania jej przed główną bramę. To byłoby niezłe przedstawienia, ale wątpił by ktoś poza młodszym bratem naprawdę je docenił. Zacisnął więc zęby, wrzucił do torby ręcznik i wyprostował się powoli obserwując Banksównę kątem oka, gdy ta mościła się na skraju jego łóżka. Nie interesowało go, co ta mała harpia o nim myśli, to nie miało znaczenia. Zawsze kręciła się gdzieś obok jako dziewczyna Kaspiana i próbowała ściągnąć na siebie jego uwagę, ale nigdy nie była i nie będzie w stanie dowiedzieć się kim tak naprawdę jest Mason. Według niej szedł na łatwiznę, ale nie zamierzał jej tłumaczyć, że ścieżki które obierał były zawsze o wiele trudniejsze do pokonania. Nie musiał jej mówić, że zawsze stawiał potrzeby brata ponad swoimi, że zawsze przyjmował na siebie problemy rodziców, kłótnie z ojcem i ciosy zawistnych rówieśników. Że poświęcał młodszemu rodzeństwu każdą wolną chwilę, wyrzekając się swojego dzieciństwa i tylko czasem pozwalał sobie na odpoczynek. Ktoś taki jak ona, kto od tak porzucił siostrzaną więź nigdy tego nie zrozumie.
    — Więc zamiast mojego brata wysłała kanapowego pieska na posyłki? — Uniósł nieznacznie jedną brew, jakby faktycznie przejął się jej słowami.
    Zerknął na torbę, która zniknęła pod łóżkiem i zacisnął dłonie w pięści. Tego już było za wiele. W sekundę pokonał dzielącą go od Cataleyi odległość i chwycił ją za wątłe ramię, a następnie szarpnięciem postawił ją na nogi i bezceremonialnie wypchnął ją na korytarz, z trzaskiem zamykając za sobą drzwi. Nie pozwolił jej się zatrzymać, zamiast tego pchnął ją w kierunku schodów z kpiącym uśmiechem na ustach. Wiedział jak się z nią obchodzić, by nie zostawić żadnych śladów, które mogłaby wykorzystać w swojej roli ofiary.
    — Jeszcze jedno podobne słowo, a obiecuję ci, że szybko przeliczy się także co do ciebie — oznajmił bez cienia emocji w głosie i zwolnił kroku chcąc, by dziewczyna pierwsza zeszła na parter. Mason, gdy było trzeba, potrafił być równie dobrym aktorem co ona i jedynymi powodami, dla których udawał, że Cataleya mu nie przeszkadza był Kaspian oraz rodzice dziewczyny. Jedno słowo na temat najstarszej Banksówny i jego matka zażąda satysfakcji. Drugi syn zawsze był jej ulubieńcem, i gdyby doszły ją słuchy, że brunetka postąpiła w stosunku do niego niewłaściwie - nigdy już nie spojrzałaby na Cat tak samo.
    Dziewczyna często o tym zapominała i balansowała na cienkiej granicy jego cierpliwości. Jak mucha, którą odganiasz, ale ona zawsze wraca tylko po to, by doprowadzać cię do kurwicy. W końcu wstajesz i zabijasz ją gazetą albo łapką. Nie żeby miał w planach tak drastyczne posunięcie.

    Mason Hayes

    OdpowiedzUsuń
  25. Reggie ma ochotę umrzeć, zapaść się pod ziemię, bo oto spełniły się jego najgorsze koszmary ― przyjęcie bożonarodzeniowe w ich domu. Nawet tego go pozbawili; azylu, jakim był jego własny dom w święta. Bez alkoholu, który wleje w siebie w ilościach hurtowych, to nie przejdzie.
    ― Tak się składa, że mam dostęp do zioła. Nawet bardzo dobrego ― wyszeptał, zakładając Cat jeden z loków za ucho. Miał kumpla w drużynie, bardzo dobrego kolegę, którego starszy brat zajmował się drobną dilerką. Wielokrotnie na imprezach czy to w bractwie, czy u kogoś w mieszkaniu jarali skręty. Jednak sama myśl o paleniu zioła z nią i Josephine, jest tak absurdalna, że aż ma ochotę wcielić ją w życie.
    Nie po raz pierwszy jej słowa robią z nim coś dziwnego; coś, czego nie powinny, wprawiają go w drżenie, w jakie nie powinny, a usta same rozciągnęły mu się w uśmiechu. Czuł się jak ostatni głupek, bo nie radzi sobie w takich sytuacjach, a już z pewnością nie radzi sobie z Cataleyą Banks. Jednak przemawia przez niego ilość wypitego na pusty żołądek szampana, bo na lunch znowu był łosoś, oraz zbyt długiego przebywania na pełnym słońcu, dlatego odpowiada jej, kontynuując tą, jak mu się zdaje, grę:
    ― Wątpię, by miała ci to za złe. Cokolwiek, co dotyczyłoby mojej osoby. Nie odzywa się do mnie od kiedy rodzice wyłuszczyli jej, że ma za mnie wyjść ― dodał gorzko, szczerze, bo to go naprawdę boli. Ta cisza pomiędzy nim a Josephine. Zreflektował się jednak, gdy Cat pocałowała go w policzek. Uśmiechnął się pod nosem.
    ― Następny razem w usta ― pouczył ją, wziął rakietę i ruszył ku swojemu partnerowi do gry. Gdyby nie przemawiał przez niego szampan, w życiu nie powiedziałby do niej czegoś takiego. Gra z Whiplle’m była taka sama jak co roku, czyli zupełnie bezsensowna. Blondyn zmachał kilka razy rakietą, a Reggie bez najmniejszego trudu wygrał wszystkie sety. Ku jego niezrozumieniu, pani Whiplle czerpała dużą radość z oglądania swojego jedyne syna grającego w tenisa.
    ― Boże Narodzenie ― kontynuował, gdy już wrocił do Cat, nawet nie spocony, jakby wcale nie przerwali rozmowy, a on nie złoił durnego Whilplle’a w piętnaście minut. Usiadł koło niej, ze znikomym zainteresowaniem zaczynając obserwować kolejną parę. ― Będzie kolejną farsą, bo właśnie wtedy matka planuje ogłosić nasze zaręczyny. Moje i Jo ― mówi powoli, zjeżdżając po oparciu krzesła, z rezygnacją zakładając ramiona na piersi. ― To będzie za jakieś… osiem miesięcy, może do tej pory uda mi się zmienić nazwisko i wyjechać do Meksyku ― prycha. Jest bardzo ciekawy co na to powie, jak zwykle racjonalna Cat. Nie miałby nic przeciwko, żeby zabrać ją ze sobą. Dalej obserwowali mecz, nudny jak flaki z olejem, a on modli się, żeby podczas obiadu matka nie przypomniała sobie o tym, że miał zagrać na fortepianie. Nagle coś się przypomniało. Coś, co ojciec zakomunikował mu ostatnio. Zakomunikował, ucinając zawczasu wszelkie dyskusje.
    ― Ojciec chce mnie zabrać na jakieś durne wykłady prawnicze w Nowym Jorku ― wyjęczał, opierając czoło o ramię Cat. ― Wykłady, potem on ma wykłady o prawie cywilnym, potem rejs jakimś statkiem, aukcja i inne gówna. Zdurnieję tam, słowo. Dlatego musisz pojechać ze mną. Zrobisz to dla mnie?

    Reggie

    OdpowiedzUsuń
  26. ― Nie wiem ― wzruszył ramionami. ― Ustawione małżeństwo to chyba jest jedna z tych prób, której przyjaźń nie przechodzi gładko, nie sądzisz? A poza tym, ja wtopiłbym się w tłum, NIK by mnie nie wziął za gringo ― dodał, szybko zmieniając temat. ― Hola Chica, Buenos Dias seniorita, Buenos noche, tapas ― wyrecytował, zerkając na nią z ukosa. ― Wpasowałabym się ja nic.
    Jej następne słowa sprawiły, że nieco zamarło mu serce, ale zaraz potem uspokoił się, poddając się delikatnemu dotykowi jej dłonie w swoich włosach. Było to bardzo przyjemne, kojące uczucie.
    ― Bardzo chętnie zobaczę wszystko, co chcesz mi pokazać w Nowym Jorku. Wszystko, tylko nie wykłady z moim ojcem. Możemy nawet pójść na zakupy, albo odwiedzić te wszystkie kiczowate miejsca dla turystów, jeśli być chciała.
    Zmarszczył brwi. Miał pozwolić temu dupkowi wygrać? I to jeszcze w tenisa? No nie, co to jest za warunek.
    ― A nie możesz zażyczyć sobie, bo ja wiem, torebki? ― burknął. Przegrywanie, albo dawanie komuś wygrać zupełnie nie było w jego stylu. Dziwne życzenie, jak na nią. Miał w nosie obecną rozgrywkę, dlatego wstał i założył okulary przeciwsłoneczne.
    ― Chodźmy już do środka ― zaproponował, podając jej ramię. ― Muszę się upewnić, że na obiad nie podadzą łososia. Znowu.
    Przeszli z kortu na owalne patio, z którego przeszklonymi drzwiami można było bezpośrednio przejść do jadalni. W tle grała jakaś delikatna muzyka, a wiele ludzi przyglądało się im, gdy szli pod rękę. Wspólnicy ojca i ich żony; ich rówieśnicy, dzieci tejże zgromadzonej tu śmietanki towarzyskiej; pełno pracownic i wolontariuszek Women Care. Dziedzic i dziedziczka, od tego momentu będący na ustach wszystkich. Cóż za skandal ― chociaż on i Jo nie byli oficjalnie zaręczeni, dla tych tutaj nie miało to żadnego znaczenia. Po prostu o niej będą mówili biedna, zdradza ją przed ślubem, a o nim, że młody jest, musi się wyszumieć. Na Cat natomiast będą wieszać psy i mówić, że jest najgorsza. Złapał się na tym, że zastanawiał się jak to by było, gdyby zamiast Josephine Fitzroy, jego narzeczoną miała zostać Cataleya Banks. Gdyby to z nią miał pozować do biuletynu i pokazywać się na tych wszystkich nudnych uroczystościach. Gdyby to na jej palcu od Grudna miał zacząć ciążyć pierścionek zaręczynowy z szafirem po babci Pearson. Na pewno Cat nie odwróciłaby się od niego, nie zostawiał go, by przechodził przez to wszystko sam. Nie, akurat w jej przypadku miałby sojusznika w tym piekle. Miał do nie ewidentną słabość. A to nie wróżyło zbyt dobrze. Kręcili się chwilę na zewnątrz, gdy nagle Reggie usłyszał, jak ktoś woła go po imieniu.
    ― O cholera ― mruknął, puszczając łokieć Cat, bo nagle z drugiego końca patio zbliżyła się do nich jego matka.
    ― Cataleya, skarbie ― zaczęła kobieta, uśmiechając się do dziewczyny i lustrując ją uważnie od góry o dołu. ― Bądź tak dobra i usiądź już przy stole, razem ze mną i twoją matką, dobrze? Zanim zaczniemy jeść, Reginald zaakompaniuje nam przy fortepianie. Chodźmy ― zakomenderowała, idąc przed nimi do jadalni. Reggie posłał zbolałe spojrzenie Cat.
    ― Jeszcze mamy szansę uciec― mruknął, łapiąc swoją towarzyszkę mocno za rękę. ― Ty będziesz Ginny, ja Walter i zamieszkamy w Teksasie. Kusi, nie?

    Reg

    OdpowiedzUsuń
  27. [Normalnie tak sobie myślę, że Matty to nie z tego typu zazdrosnych, ale jeśli faktycznie to by było takie notoryczne 'podkradanie' mu Reggiego, to wyrozumiałość pewnie się w którymś momencie kończy. Najpierw mógłby nawet na spokojnie Cat skonfrontować, a jakby ta nie dała za wygraną no to ba, że napisze piosenkę! Jakoś musi swoje emocje wyładować, a że Reggie od startu jest w tym wszystkim niewinny bo tak dyktuje kodeks kumpli to wszystko musi być wina Cataleyi. Tylko tak się zastanawiam od czego by tu wątek zacząć, bo raczej gig na którym wykonuje swoją piosenkę o żmijowatej Cat, to niezbyt. Koniecznie chciałabym, żeby byli zmuszeni na swoją obecność i z takich raczej ogranych pomysłów przychodzi mi impreza na której Reggie znika im gdzieś z oczu i zostają sami, tylko właśnie nie wiem co dalej... Cóż... tak myślę i myślę, a może nawet nie Reggie, ale przyjeżdża z kimś konkretnym, samochodem i ta osoba jej znika, kij wie, może po prostu za bardzo się spił. Robi się coraz później (lub wcześniej) towarzystwo raczej robi się niemrawe, trochę jak rozśmieszone zombie i tylko garstka ludzi ma jeszcze świadomość co się wokół nich dzieje w tym Cat i Matty (jeszcze nie wiem czemu nie pił, ale coś wymyślę), no i Cataleya zagaduje czy jej nie odwiezie, oczywiście Matty ma swoje uprzedzenia i wcale nie chce jej żadnej przysługi oddawać, ale jakoś coś no i się zgadza. Tylko wracają i skuter się rozkracza, są gdzieś za miastem może, albo kilka kilometrów od miasta, na drodze jeszcze pustki, słońce dopiero zaczyna wschodzić (lub jest środek nocy) i teraz muszą sobie jakoś radzić, oczywiście atmosfera napięta and all that jazz... co myślisz? Tak mi przyszło, ale nie wiem czy to się da zjeść.]

    Matty

    OdpowiedzUsuń
  28. [Z bloga co prawda znikam, ale jak byś chciała to zapraszam na maila, Reginald się ucieszy. c: cathylambre@gmail.com]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Cześć! Przejmuję młodszą siostrzyczkę Cat. Skontaktuj się ze mną, a ustalimy wszystkie szczegóły i szczególiki (blogkopytko@gmail.com)]

    OdpowiedzUsuń
  30. Zaciągnął się świeżym leśnym powietrzem przekręcając kluczyk w zamku. Wieczór powoli nasuwał się na niebo i gdzieś w tle docierały do horyzontu ostatnie promienie słoneczne. Uśmiechnął się do siebie i zaczął nucić pod nosem i już miał robić krok, kiedy usłyszał swoją komórkę, stłumioną poprzez drewniane ściany i drzwi. Długo o tym nie myśląc wrócił do środka i zaraz dopadł telefon na kuchennym blacie. Dzwonił Reggie. Zapewne czy wszystko jest już załatwione, Matty przygotował już w głowie co powie i jak to zapewni przyjaciela, że wszystko jest pod kontrolą, kiedy ten naświetlił mu kompletnie inną sprawę. Zgodził się oczywiście bez nawet cienia zniechęcenia. Mimowolnie, po rozmowie wsunął telefon do kieszeni jeansów i skierował się znów na dwór.
    Sprawdził jeszcze dwa razy czy na pewno wszystko ma. Portfel i kasa na skrzynki piwa - obecna, dwa głośniki do stereo - obecne i bezpieczne w bagażniku, komórka - obecna. Mógł ruszać. Planował zajechać do supermarketu od razu, ale że pomiędzy plany wdarł się jeszcze dodatkowy punkt to stwierdził, że pierw odbierze pannę Banks. Głośniki stały u niego w domu już od kilku miesięcy, kupił je na pchlim targu za pół darmo, tak zadowolony z ceny i jakości dźwięku, że zapomniał pomyśleć, że nie ma do kompletu reszty sprzętu, a ta niestety nie była już na sprzedaż. Właściwie teraz nad tym myśląc, była to bardzo dziwna transakcja, ale nadal cieszył się z takiej okazji, zwłaszcza, ze na imprezę głośniki będą jak znalazł.
    Pod dom Cataleyi podjechał starym Volvo 850 i jeszcze chwilę stał z włączonym silnikiem, nim w ogóle zdecydował się wysłać jej smsa na numer, który podał mu Reggie.
    Jestem pod twoim domem. Matthew
    Miał nadzieje, że chłopak wyjaśnił dziewczynie sytuację, bo jakoś nie miał ochoty tłumaczyć się dlaczego musi oglądać jego, a nie swojego Reginalda. Wrzucił na luz i ściągnął nogę ze sprzęgła, kiedy jego oczy powiodły do rezydencji państwa Banks. Nie czuł do nich zazdrości, ani do tego, że mieli taki majątek, kiedy inni ludzie żyli od wypłaty do wypłaty, Matthew był raczej z tych osób, które myślały ‘Fajnie, że im się powodzi’. Nie postrzegał ich też przez pryzmat Cataleyi, bo jej rodziny nigdy nie poznał, wiedział tylko jak sprawy stoją między nimi. Żmija. Zacisnął dłonie ciaśniej na kierownicy, ale zdając sobie sprawę z tego co robi szybko je rozluźnił. Włączył radio i zaczął nucić pod nosem do piosenki i stukać palcami w kierownicę, czując, chociaż nie zauważając jak jego mięśnie rozluźniają się.

    [Wybacz, za to ociąganie, ale w końcu udało się znaleźć czas. W razie co, możesz ich podrzucić już pod supermarket jak będzie ci pasowało w odpisie.]

    Matty

    OdpowiedzUsuń
  31. [Znowu się spotykamy :D Może tym razem coś nam wyjdzie? Cataleya wygląda na ciekawą postać, więc myślę, że z Ottim, by się dogadała ;>]

    Othello Winchester

    OdpowiedzUsuń