Finn Cavanaugh
student z wymiany samotny wilkKristof Pituk
Nikt mu nawet nie musiał tego mówić, nie w sposób bezpośredni, sam doszedł do wniosku że jest życiową porażką. Nigdy nie będzie tak – poukładany, uczynny, zdolny, taktowny, precyzyjny, mądry, ładny – jak jego siostra. Taki los młodszego dziecka; pierwsze wyszło więcej niż dobrze, następne mogło być jedynie pomyłką. Jest więc pogodzony z faktem, że prawdopodobnie nic wielkiego w życiu nie osiągnie; zapytany o plany na przyszłość jedynie wzrusza ramionami, zirytowany. To już nie żaden nastoletni bunt, nic, co można zwalić na szalejące hormony, tylko świadomie wybrany cyniczny światopogląd – tudzież bycie zwyczajnym aspołecznym dupkiem, nie oszukujmy się. Finn to jedno wielkie "nie". On nic nie chce, nikogo nie potrzebuje, mógłby mieszkać w pudełku po butach w środku lasu. Może ma starą duszę, może po prostu jest zrzędą. Gdyby tak nie pluł jadem to może osiągnąłby nirwanę z tym swoim odrzuceniem dóbr ziemskich. Mimo niskiej samooceny, z którą się nie kryje – poczucie humoru polegające na deprecjonowaniu samego siebie to najlepsze poczucie humoru – ma w sobie pewne poczucie wyższości; wiedzę niszową uważa za powszechną, żongluje kulturowymi aluzjami, z tym lekkim uśmieszkiem na ustach i zadartą głową aż prosi się, żeby dać mu w mordę. Ma w sobie pewną ilość uroku osobistego, która czasami go ratuje, ale też nie jest jej na tyle dużo, by mógł przyczepić sobie łatkę uroczego łobuza. Nikt nad nim nie wisi i nie zmusza go do kontynuowania wyimaginowanej, niezdrowej, rodzinnej rywalizacji, w końcu jest dorosły – i sam to wybrał. Mógł iść na inżynierię, mógł iść na wzornictwo, ale nie – architektura. Mógł wybrać inny uniwersytet, żeby nikt się nie pytał, czy jest bratem swojej siostry. No, niestety jest. Mógł pojechać na wymianę – i to zrobił. Mógł spróbować coś zmienić – ale nie zamierza. Mówi z mocnym akcentem, ręce ma podziabane rapidografem – kilka maleńkich kropek atramentu na stałe – kradnie ludziom papierosy i zapalniczki. Niski, patykowaty, nie-rudy Irlandczyk. Swoisty zawód.
data i miejsce urodzenia 14.02.1996 » Kilkenny » Irlandia
stan cywilny Kawaler
orientacja cokolwiek skonfundowany
rok i kierunek studiów III rok (licencjat) » Architektura
miejsce zamieszkania Akademik południowy » Pokój 60 » Spokane, WA, USA
zawód i miejsce pracy Barista w Starbucks na 1/2 etatu
[ Witam c: Bardzo ciekawa postać i ładnie napisana karta. Podejrzewam, że trudno mu być tym drugim dzieckiem, nawet jeśli to tylko wyimaginowana rodzinna rywalizacja. Spanie w pudełku po butach jest spoko, próbowałam. Porywam na wątek, ale łapki precz od naszych fajek. Wspaniałej zabawy życzę no i - a jakże - mnóstwa weny. ]
OdpowiedzUsuńAnthony
[Cześć, cześć! Myślę, że może jej zaoferować bardzo dobrą herbatę. I może czasem papierosa? Choć pewnie będzie zdziwiony, że ta - wydawać by się mogło - idealna panna pali fajki :D]
OdpowiedzUsuńJOSEPHINE
[oooon musi być tym ulubionym baristą z karty, który dodaje Abi dodatkowy karmel do zamawianej macchciato! :D mimo że może być mu trudno, być tym drugim, to jednak świetnie sobie radzi mimo przeciwności losu ;) cześć i czołem, baw się dobrze :) cho na watek :) ]
OdpowiedzUsuńAbigail
[W sumie zacznę, czemu nie, muszę się jakoś rozruszać :D]
OdpowiedzUsuńJOSEPHINE
[ Hmm. Mam pewien zarys. Masz może GG? A jak nie to maila? Chyba wolę tam ustalić szczegóły, żeby nie spamować zbytnio pod kartą xd ]
OdpowiedzUsuńAnthony
[ Irlandzki akcent zawsze mnie odpychał, ponieważ cholernie ciężko go zrozumieć. Po dwóch latach mieszkania tam jedynie się do niego zniechęciłam. Dla niego jednak mogłabym zrobić wyjątek o ile robi dobrą kawę!
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy życzę i w razie chęci zapraszam do siebie. ]
Larissa
[o taaaak, jeśli tylko rączkę ma tak niepewną, jak buźkę słodką, to niech mu się ręka nawet telepie i trzęsie jak u staruszki z Parkinsonem zawsze, gdy dzierżyć będzie karmel nad jej filiżanką :D
OdpowiedzUsuńhmm, z tego co kojarzę, w blogosferze nie było innej Sol, ani z nicku, ani imienia postaci :D a na HT byłam kilka dobrych lat na wszystkich odsłonach :D więc tak, to ja :P a kogo Ty miałaś? <3 przypomniały mi się odległe czasy aaaah!
chętnie zacznę wątek w Sturbucksie, jeśli chcesz mi to pozostawić ;) ale to już pewnie jutro, bo dziś padam na twarz]
Abigail
[Jeżeli istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, to Reginald, a wraz z nim ja, właśnie padliśmy na zawał. Jesteśmy oczarowni i co tu z tym faktem zrobić? c;]
OdpowiedzUsuńoczarowany Reginald
[ Posłałam maila, mam nadzieję, że doszedł. ]
OdpowiedzUsuń[Zawsze może dojść kolejny powód do wyjazdu do Peru, jak mu nie przejdzie. Reggie kawy nie cierpi ale kto wie, może by nawet jakąś zamówił byle zamienić z Finnem że dwa słowa? To beznadziejny przypadek jest, mimo wszystko.]
OdpowiedzUsuńReggie
[Po cmbyn to ja wciąż mam traumę emocjonalną, po stokroć przeklinam piękno tego filmu i tej książki.
OdpowiedzUsuńW sumie to przychodzę trochę przeprosić za zakrycie takiej ładnej karty, bo Finn też miód. Może nawet zaproponować jakiś wącisz jeśli nie masz mnie dość po tym kulawym rozpoczęciu na nyc, w razie czego dysponujesz moim mailem, no, coś byśmy upichciły.]
Ernie
// Ej, choć pomyślimy nad jakimś wątkiem fajnym. Może podrywałam Cię z nudów w Twojej pracy, chociaż nawet nie jesteś w moim typie? Dałam Ci duży napiwek i myślałam, że tyle wystarczy, ale ty byłeś nieco bardziej wymagający i miałeś błyskotliwy żart. Więc o ile na początku wydawałeś się miłą zabawą, potem ripostowanie Twoich wypowiedzi stało się jeszcze lepszą rozrywką. Trochę mi zaimponowałeś, a trochę mnie drażnisz. Trochę się lubimy, bo takie docinanie sobie weszło nam w rutynę, odkąd jestem stałą klientką w Starbucksie, a nawet szczególnie nie lubię stąd kawy. A trochę denerwujemy siebie nawzajem. Mamy gorsze i lepsze dni. Czasem powiem Ci coś w żartach, albo coś na poważnie, chociaż i tak żartem, a czasem się na Tobie wyżyję, zupełnie bez powodu. Ale i tak przychodzę co środę, po wykładzie z historii sztuki, licząc, że tam będziesz i zwykle jesteś. A jak czasami Cię nie ma to jest trochę nudno.
OdpowiedzUsuńCo myślisz?
Cataleya
// Jeśli czujesz się na siłach to zacznij, ale jeśli uznasz to za wymuszenie to ja mogę to zrobić. Tak czy inaczej, z pewnością będziemy się dobrze bawić. ^^
OdpowiedzUsuńCataleya
[Jeszcze nie wiem jak Tom, ale ja lubię dupków będących dupkami w samoobronie. Poza tym mordka śliczna, więc jak tu nie chcieć wątku. Thomas jest skurwysynem tylko w stanie nietrzeźwości (może jeszcze podczas egzaminów, ale w tym wypadku ta opcja odpada), poza tym przed pierwszą kawą bywa roztargniony i nierozgarnięty. O ile nie zmęczyły Ciebie jeszcze wątki startujące ze Starbucksa, proponuję dwa pomysły na wątek:
OdpowiedzUsuń1) Thomas będzie nierozgarnięty plus 1000, zamówi kawę, dostanie ją wraz z jakimś złośliwym tekstem, wywiąże się rozmowa i dalej zobaczymy;
2) spotkają się w pubie i albo zaczną ze sobą flirtować albo tłuc się po mordach, co w obu przypadkach skończy się dla Toma problemem, bo znacząco naruszy obraz relacji wykładowca-student.
Co myślisz?]
[Z lekkim poślizgiem, ale nadal - cześć! Dość nietypowy jest Twój pan i aż mi odrobinę jest go szkoda, ale mamy z Belle nadzieję, że mimo wszystko się nie poddaje. :)
OdpowiedzUsuńPrzychodzę tak trochę z pustymi rękami, bo nie przychodzi mi do głowy, jak by połączyć studenta architektury z nauczycielką śpiewu, ale być może jeszcze wpadnie nam do głowy jakiś pomysł, więc zapraszam serdecznie! ;)
I miłej zabawy z Finnem!]
Annabelle Sanders
Abigail nie należała do kochliwych studentek, które co semestr mają inny obiekt westchnień. Właściwie zawsze była tą dziewczyną, która idealnie nadaje się na kumpelkę i choć osobiście pierwsza wiedziała kto z kim kręci na kampusie, sama jakby trzymała swoje bliższe relacje z innymi w sekrecie. Albo ich w ogóle nie miała, trudno orzec.
OdpowiedzUsuńSturbucks należał do jednego z trzech miejsc, w których spędzała chwile między zajęciami i pracą. Kiedy nie był przepełniony tak bardzo, aż kolejny klient musiał przeciskać się do kasy z sporą determinacją, używając przy okazji łokci i barków. Przepychanek nie lubiła szczególnie, za to najchętniej odwiedzała kawiarnię jeszcze przed pierwszymi zajęciami, lub tuż po tych ostatnich, gdy z łatwością mogła dopaść wolny stolik.
- Cześć - rzuciła do Finna, kiedy trafiło na pierwszą opcję z porą odwiedzin i wsparła łokcie na ladzie, pochylając się poufale w jego kierunku. Zmarszczyła przy tym brwi, skupiając spojrzenie na wypisanym za jego głową menu. Zawsze zamawiała to samo, więc śmiało mógł zacząć robić karmelowe macchiato, ale czemu dziś wyglądała tak blado i udawała, że nie zna oferty lokalu? Pewnie zarwała noc po raz kolejny, mimo że nie było nawet blisko terminów egzaminów końcowych.
- Jak bardzo masz dziś niepewną rękę? - usmiechnęła się, obracając głowę w jego kierunku i tym samym dając do zrozumienia, że o dolewkę karmelu w swoim kubku sie nie pogniewa, a wręcz przeciwnie. Doprawdy nie potrafiła zrozumieć, czemu inni bariści robią taki problem z dodatkiem syropu... Jakby sami płacili za niego grube sumy i dokłądali się do interesu. Głupia poza.
Zaczesała z głebokim i bolesnym westchnieniem kosmyki z oczu do tyłu i wyprostowała się, wciskając dłonie do kieszeni. Ostatnimi czasy zmieniła plecak na małą torebkę, by utrudnić sobie życie i nie dźwigać z sobą wiecznie tomów, z których musiała przejrzeć zaledwie parę stron i co chwila szukała drobniaków, które wczesniej wrzucała luzem na dno plecaka. A teraz gubiły jej się po kieszeniach, niemal każdej jaka występowała w codziennym ubiorze. Szamotałą się więc sama z soba, wygrzebując po kilka centów z tylnych kieszeni jeansów, wewnetrznych kieszeni kurtki i jakoś uzbierała na małą kawę. O wiele prościej byłoby, gdyby kupiła sobie ekspres i karmelowy syrop i trzymała wszystko w kuchni w akademiku, ale samo przychodzenie tutaj stanowiło jakąś rozrywkę, a z tego nie chciała rezygnować. No i nie umiałaby zrobić takiej pysznej macchiato!
Abigail
[Wspaniale. A masz jakiś pomysł, o co mogą się pogryźć?]/Thomas
OdpowiedzUsuń[ Pomysłu na powiązania niestety nie mam, chyba że ty w tym czasie doświadczyłaś jasnego gromu czy czegoś w tym rodzaju. :D
OdpowiedzUsuńNajwyżej możemy im zrobić jakiś typowy studencki wątek. Jak Finn zareagowałby, gdyby Lara wbiegła do jego pokoju w samym ręczniku, ponieważ któryś z jej kolegów postanowił zrobić jej psikusa i zabrać ciuchy z łazienki, po tym, jak odmówiła pójścia na jakąś tam imprezę? Przy okazji zakradłby też klucze do jej pokoju. Ona pobiegłaby za nim na górę, akurat wtedy ktoś przyszedłby sprawdzić co się dzieje na korytarzach, więc ona, by nie wpaść w kłopoty, bez pukania schowała się w pierwszym lepszym pokoju. Albo mogliby się zatrzasnąć w pralni. ]
Larissa
[Rozumiem to całkowicie, bo mam tak samo. Każde zdjęcie z dymem ma w sobie to coś, a jeszcze z fajnym pomysłem to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńHmm, znaleźć wspólny język to pewne i znajdą, chociaż mam pustkę w głowie jeśli chodzi o jakikolwiek pomysł :c]
Mike
[W sumie pasuje mi ostatnia opcja, ale wobec tego musiałabyś zacząć, skoro wątek wychodzi od Twojej postaci. W porządku?]/Thomas Pavlak
OdpowiedzUsuń[Czekamy ładnie.]/Thomas Pavlak
OdpowiedzUsuń[xD]
OdpowiedzUsuńjürgen fiedlehotlzen i jego autorka, która uważa, że nie macie się czego wstydzić
[Zapraszam na wątek do Michała :)]
OdpowiedzUsuń[Ojej, ja bardzo chętnie coś bym z tym cudownym chłopcem stworzyła, więc przybywam. Maycia i Finn mogliby razem skręcać fajki, kraść innym zapalniczki, a ona co chwila by zwracała mu uwagę, aby mówił wyraźniej, bo nie potrafi zrozumieć tego irlandzkiego akcentu. Wpakowałabym tę dwójkę w jakieś większe kłopoty, bo mam wrażenie, że oni do tego najlepiej się nadają. Nie wiem tylko niestety w jakie dokładnie. Może widzisz Finna w jakiejś szczególnej sytuacji? Bo wątku sobie z tym zarypiaszczym chłopakiem nie odpuszczę, sorrynotsorry.]
OdpowiedzUsuńMaya
[Oj tam, jedni plują jadem, drudzy zamęczają entuzjazmem! Wszystko się musi w przyrodzie jakoś balansować. ;P
OdpowiedzUsuńNajpierw mogą wchodzić sobie nawzajem na głowy w pracy, a potem, zobaczymy, albo się nawzajem pozabijają, albo zaprzyjaźnią, co ty na to? ;D
PS Pan ze zdjęcia ma włosy jak marzenie.]
Salvador
[Tak sobie wczoraj już leżałam w łóżeczku i myślałam o naszym wątku. Więc wpadł mi do głowy pewien pomysł, trochę mocno oparty na Twojej pierwszej sugestii, tylko że to raczej Maya wpakowałaby Finna w kłopoty, z których zapewne trudno byłoby mu się wykaraskać. No bo mimo wszystko, Maya należy raczej do osób, które potrafią wziąć się właściwie za wszystko i mało co jest jej straszne. A że panna Bezrukova obraca się w dziwnym towarzystwie, to pomyślałam sobie, że może jeden z jej znajomych poprosiłby ją aby kupiła mu jakieś narkotyki u dobrze mu znanego dilera, bo sam ma już tam straszliwe długi. Ona oczywiście, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, zrobiłaby to na lajcie. Ale na jednej prośbie by się nie skończyło i niedługo sama byłaby zarzucana groźbami od owego dilera. I tak myślałam, że jeden z ziomków tego pana od narkotyków mogłoby zawitać do akademiku w poszukiwaniu Mayi. Oczywiście by ją znaleźli, a ona znów zaczęłaby wciskać im jakiś kit, ale że obok znalazłby się Finn, który przypadkiem wtrąciłby się w nieswoje sprawy, Maya by tak po prostu na niego wskazała i powiedziała, że to jej ziomek, który pożyczy jej kasę i niedługo wszystko spłaci. Więc potem pewnie razem musieliby kombinować jak tę forsę zdobyć, bo przez nią Finn też byłby na celowniku. Wiem, mocna akcja, więc jak wolisz coś spokojniejszego to śmiało mów, bo ja już chyba sama nie wiem co wymyślam. xD]
OdpowiedzUsuńMaya
[Fajowe zmiany, ale tak myślę i myślę, a pomysłu nadal brak. :c]
OdpowiedzUsuńReginald
[No to hej, daj nam się posolić!]
OdpowiedzUsuńZapewne gdyby w większości sytuacjach Maya pamiętała o czymś takim jak zdrowy rozsądek, teraz nie łaziłyby za nią dwa osiłki miejskiego dilera, u którego nazbierał jej się dług, chociaż była niemal pewna, że za każdym razem płaciła odpowiednią sumą pieniędzy. Nie, sama w tak wielkie kłopoty się nie wpakowała, nawet jeśli bardzo by to do niej pasowało. Panna Bezrukova, nawet jeśli należała do osób lubiących się we wszelkich, nielegalnych rzeczach, nie przepadała zbytnio za narkotykami i nigdy ją do nich nie ciągnęło. Jednak przez te kilka lat spędzonych w Spokane, zdążyła już znaleźć sobie towarzystwo złożone z ludzi najróżniejszego pokroju. Carl, czyli jeden z jej znajomych, który równie dobrze mógł być od niej dwa razy starszy (nie pytała o wiek, bo chociaż jest straszliwą egoistką, zna jeszcze podstawy kulturalnego zachowania), nie widział za to imprezy bez dobrego ziółka. A że sam uzbierał sobie u własnego dilera spory dług, szybko przekonał Mayę, aby ta załatwiła za niego narkotyki. Kto by pomyślał, że jedno kiwnięcie głową wrzuci ją w wir tak wielkich problemów.
Tym razem jednak, dwójka chodzących za nią, szerokich w barach, mężczyzn, naprawdę przesadziła. Kiedy tylko za oknem zauważyła, że wchodzą na teren kampusu, pospiesznie wybiegła z pokoju, wyraźnie zdenerwowana. Kilka znajomych twarzy zmierzyło ją wzrokiem, kiedy przemierzała kolejne korytarze, a gdy już znalazła się na dworze, tamci ruszyli od razu w jej stronę, stając zaraz przed dziewczyną. Nie wymienili się nawet miłym dzień dobry, bo pierwszą rzeczą, jaką zrobiła Maya, było uderzenie jednego z nich pięścią, prosto w klatkę piersiowej. Ten jednak spojrzał tylko pobłażliwym wzrokiem na blondynkę, kiedy ta zaczęła skakać z bólu, łapiąc się za pięść, która ucierpiała tak, jakby dopiero co zderzyła się ze skałą. Cóż, najwyraźniej przemocą się ich nie pozbędzie.
— Przecież powiedziałam, że załatwię te pieniądze — odparła przez zaciśnięte zęby, dalej wpatrując się w nich rozwścieczonym wzrokiem. Po chwili jednak rozejrzała się dookoła, bojąc się, że ktokolwiek może ją usłyszeć. Kiedy jednak zdała sobie sprawę, że nikt nie obserwuje jej oraz dwóch ziomków, którzy mimo wszystko powinni raczej przyciągać większą uwagę, tupnęła nogą zdenerwowana.
— Tak. I miałaś już to zrobić dawno temu — odpowiedział ten łysy, któremu jeszcze niedawno przywaliła w klatkę piersiową. Złożył ręce na piersi, patrząc na nią z góry, jakby tym samym myślał, że może ją jakkolwiek nastraszyć. Maya za to w ogóle się ich nie bała, a obecność tej dwójki jedynie doprowadzała ją powoli do szewskiej pasji.
— Pożyczę od kogoś, dobra? Mam... Mam nawet jednego znajomego, który mi wisi sporą sumę, więc... — zaczęła nieco niepewnie, jednak miała cichą nadzieję, że ci nie zorientują się, że zwyczajnie gra na czas. Nie miała bladego pojęcia skąd weźmie tak sporą sumę w tak krótkim czasie. Nie było szans aby sama gdzieś tyle zarobiła, a i chociaż lubiła zabawę z prawem, nie miała zamiaru zostać złodziejem monopolowych, który pod przykrywką nocy wykrada z kas wszystkie pieniądze. Gdy tylko dostrzegła ich mało przekonane twarze, rozejrzała się szybko dookoła, szukając jakiejkolwiek deski ratunku. Szybko zauważyła przechodzącego zaraz obok nich bruneta, przez co wolnym krokiem podeszła w jego stronę i zaraz uwiesiła się ramieniem na jego szyi, uśmiechając się do niego przyjacielsko. Była pewna, że go kojarzy, jednak w tej chwili za nic nie mogła przypomnieć sobie jego imienia. — Oto on! Dołożyłam mu się do wymarzonego skutera, to teraz najwyższy czas aby się odwdzięczył, prawda... F... Flynn? Frank?
Maya
[Jeśli tylko masz czas i ochotę - zaczynaj.]
OdpowiedzUsuńSalvador